sobota, 20 grudnia 2014

Problemy Nadine cz.5

Co ja mam odpowiedzieć? Zgodzić się? Ale jak?
-Ciociu, Zoey, będę mogła się jeszcze zastanowić ?
-Dobrze,kochanie. Ale najpierw musimy się zgłosić na policję,że był napad. Ale to może poczekać.-powiedziała łagodnie ciocia.
-Policja już wie.-łzy mi znowu zaczęły spływać po policzkach. Ale z opamiętaniem.
-Posłuchaj Nadine, będziemy mogły zanocować u Wa...Ciebie?-powiedziała niepewnie Zoey.
-Tak, oczywiście.-zgodziłam się,ponieważ tak szczerze nie chciałam być teraz samotna.
           
                                      ************
-No, proszę,proszę, kto tu idzie.-powiedziała z dumą Sarah. Był poniedziałek.-Mam nadzieję że dostałaś nauczkę. Następnym razem uważaj gdzie stawiasz nogę.
-Sarah, błagam, zamknij się. Nie jestem w nastroju.
-Tak,jasne.Wiesz co? Mogłabyś się chociaż przyznać że mi zazdrościsz.
-Czego? Świńskiego ryjka? Raczej nie.
-Raczej to niepowiedziane że na pewno.
-Daj mi spokój.
-Nie dam ci. Zemsta jest słodka.
-Odpierdol się od niej, Sarah.-wtrąciła się Monica.-Wszystko słyszałam. Też możemy iść do dyrektora.
-Hahahaha! Też mi coś. Mój tato daje trochę kasy, żebym chodziła do tej szkoły. A twoja mama, Nadine, praktycznie nic.
Poczułam się,jakby mnie spoliczkowano. Przesadziła.
-Zamknij się dziwko! -rzuciłam się na Sarah. Upadła na ziemię. Zaczęła się szarpać.
-Pomocy! Ona jest nienormalna! -krzyczała Sarah.
Zdjęłam jej okulary przeciwsłoneczne i rzuciłam w ziemię. Roztrzaskały się w drobny mak.
-Ty suko! One były warte pięć stów! -wrzeszczała Sarah.
Wszyscy na nas się gapili. Czułam że Monica próbuje mnie odciągnąć od Sarah,lecz jej nie pozwoliłam. Wojna była zawzięta.

piątek, 19 grudnia 2014

Problemy Nadine cz.4

"Moja mama ścisnęła mnie za rękę i powiedziała ostatnie słowo, ostatni raz.
-Kocham cię,Nadine.
 

 Po chwili zamknęła oczy i przestała oddychać. Odeszła."

Stałam obok łóżka szpitalnego mej matki całkowicie oszołomiona. To koniec. Jestem nikim.Moja mama umarła. Nie mam gdzie się podziać. Pocałowałam moją zmarłą mamę w policzek i wybiegłam z sali. Wybrałam numer do cioci Sophii- siostry mamy, która mieszkała w Ameryce. Na szczęście rok temu ukradłam ten numer mamie. Na szczęście. Zaczęłam dzwonić. Sophia odebrała za trzecim sygnałem.
-Halo?
-Ciociu, to ja, Nadine. Pamiętasz mnie?
-Aaaa, Nadine! Właśnie do was jedziemy!
-Ciociu, przyjedź do szpitala na Wall Street.
- Czemu? Coś się stało?
-Powiem ci w szpitalu. Gdzie jesteście?
-Właśnie wjeżdżamy na Wall Street.
                
 *************** 

-To..to niemożliwe...jak...co się u was stało..? - moja ciotka była przerażona.
-Ktoś ją w domu zaatakował. Słuchałam muzyki na słuchawkach i jadłam kolacje. Nikogo nie słyszałam. 
-Jak to słuchałaś muzyki?! Ach, opanujcie się już z tą muzyką!
-Mamo-wtrąciła się Zoey, jej córka-jak dotąd nie słyszałam żeby muzyka komuś zaszkodziła. A Chopin to już na pewno.
-Zoey przestań! A co z tobą Nadine? Co się z tobą stanie?
-Zostanę sama w domu.-powiedziałam ze spokojem- A nie, przepraszam. Zostanę w domu z moją samotnością, a co?
-Słuchaj, może się do nas przeprowadzisz, do Ameryki?-Sophia zawsze miała jakiś pomysł.
-Słucham??? Nigdy!!-źle zareagowałam-Moja mama tutaj zmarła, tutaj zostanie pochowana, i ja tez tutaj zostanę! Nawet sama!
-Wiem mamo!-Zoey mnie wybawiła- Zrozum ją. Przecież właśnie się stała u niej katastrofa, a ty ją zmuszasz do wyjazdu do Ameryki. Wprowadźmy się na Wall Street. Oczywiście jeżeli Nadine się zgodzi.-popatrzyły na mnie.
Co mam odpowiedzieć? Nie mam pojęcia. Czemu się nie przejmuję śmiercią mamy? Czemu nie płaczę?

Problemy Nadine cz.3

-Mamo,mamusiu,błagam, wytrzymaj.-mówiłam patrząc przez szklane drzwi.-Proszę, nie zostawiaj mnie.
Nagle lekarze odeszli od mojej mamy. Udało się. Będzie żyła. Wyszedł do mnie lekarz - Dr.Jamie.
-Uratowaliśmy twoją mamę....
-Będzie żyła?
-Posłuchaj, twoja mama ma bardzo poważny uraz głowy. Czaszki dokładniej. Kawałek kości od czaszki wbił się w jej mózg..
-O nie. Błagam, ratujcie ją. A operacja? Nie da się operacją??
-Przykro mi. Do twojej mamy zbyt późno przyszła pomoc..
-Nie! Ona nie umrze!Skąd miałam wiedzieć że jej się coś stało!
-Nie damy rady uratować twojej mamy.. Umrze w ciągu 24 godzin...
-To nieprawda!-krzyknęłam i pobiegłam do mojej mamy. Ona umrze.Ona umrze.Co się ze mną stanie? Nie mam taty,podobno umarł.Nie mam do kogo się podziać. Chwyciłam moją mamę za rękę...
-Mamusiu, błagam, powiedz że to nieprawda!
Nagle moja mama powoli otworzyła oczy.. Jeszcze oddychała.
-Mamusiu, lekarz mówi okropne rzeczy. Mówi że umrzesz. To nieprawda!
Lecz moja mama nic nie powiedziała.Wyglądała na bardzo słabą.
                                          *************
Po nocy spędzonej przy łóżku mojej mamy,trzymając ą za rękę myślałam. Co teraz będzie?Do kogo pójdę? Nie pójdę do Monici, ona i tak już nie ma miejsca. Czyżby mi pozostała Ameryka, moja ciocia i kuzynka Zoey? (czyt.Zołi) Nie wyobrażałam sobie życia bez mojej mamy. Nagle maszyna trzymająca moją mamę przy życiu, zaczęła pikać. Mama otworzyła oczy. Wokół się zbierali lekarze i pielęgniarki. Wiedziałam co się dzieje. Ona umiera. Ona umiera. Ona umiera. Moja mama ścisnęła mnie za rękę i powiedziała ostatnie słowo, ostatni raz.
-Kocham cię,Nadine.
Po chwili zamknęła oczy i przestała oddychać. Odeszła.

czwartek, 18 grudnia 2014

Problemy Nadine cz.2

"O kurwa mamo!!-krzyknęłam widząc moją mamę w kałuży krwi."
- Mamo, trzymaj się, już dzwonię po karetkę!- w sekundę rozryczałam się jak małe dziecko.-Wytrzymaj, błagam!
                                       
                                        * * * * * * * * 

-Przepraszam, kiedy będę mogła ją odwiedzić?-spytałam lekarza błagalnym głosem.
-Posłuchaj,twoja mama jest na OIOM'ie...
-OIOM? Jest z nią aż tak bardzo źle? 
-Niestety. Została zaatakowana nożem. Naprawdę nie widziałaś co się tam stało?
-No nie...byłam w pokoju..jadłam kolacje...nawet nie słyszałam jak ten ktoś wchodził..
-Rozumiem.
-Doktorze..-zaczęłam, lecz czułam że zachwilę sie rozryczę na dobre.
-Tak ?
-Ile..ile ona ma...szans na przeżycie?
-Ehh...nikogo nie ma z jej rodziny oprócz ciebie?
-Ma siostrę, lecz ona mieszka w Ameryce.
-Dobrze. Mam jeszcze jedno pytanie..
Lecz nie dokończył, gdyż na sali, gdzie leżała moja mama zaczęło coś pikać. Natychmiast wbiegł do sali, a wokół mej mamy zaczęły się zbierać pielęgniarki. Wbiegłam na salę.
-Przepraszam, nie możesz tu wejść.-powiedziała do mnie pielęgniarka i zaczęła przesuwać w stronę drzwi.
-Ale tam jest moja mama! Ona umiera! Chcę jej powiedzieć ostatnie słowo!-płakałam tak długo że już zabrakło mi łez. Było źle. Bardzo źle.
-Słuchaj, mamy jeszcze szansę żeby ją uratować, wyjdź tylko z sali bo nam przeszkadzasz!- powiedziała pielęgniarka i zamknęła mi drzwi od sali przed nosem. Tak po prostu. Jakbym była śmieciem. I tak też się czułam. Może ją uratują? Usiadłam na ławce i zaczęłam się modlić. "Błagam, niech ona przeżyje. Będę nawet miła dla tej dzi....Sarah, błagam niech ona wyzdrowieje"

Problemy Nadine cz.1

                    "Nienawidzę świata. Dlaczego? Bo ja mu dałam wszystko a on mi dał życie"


-Ty dziwko! Specjalnie nogę mi podłożyłaś!-Sarah musiała być wkurwiona.
-A żebyś wiedziała! Nareszcie ci uśmieszek zszedł z ryja!-strasznie się cieszyłam że ta suka poczuła smak mej zemsty za wszystko, co mi zrobiła w życiu. A może po prostu musiałam się na kimś wyżyć? Nie mam pojęcia.
-Dziewczyny, co się stało? - pani Maryse, moja wf-fistka, jak zwykle myślała że wszystko jest dobrze i "cacy". Myliła się.
 -Nadine podłożyła mi nogę, bo wie, że jestem od niej lepsza!
-Niby w czym ? Chyba w wypinaniu dupy do dziwkarzy!
-Nadine! Sarah! Koniec! Sarah, wstań i idź do pielęgniarki, a ty, Nadine, do dyrektora marsz!- Nie wierzyłam własnym uszom. Pani Maryse mnie uwielbiała, byłam jej ulubioną uczennicą. Lecz zauważyłam w jej oczach wyraz rozczarowania. 


  * * * * * * * * * * *
-No nieźle, Nadine. Jeszcze jedna taka akcja i cię wywalą z tej szkoły- Moją mamę mało to interesowało jakie mam oceny. Taki był plus.
-Nawet lepiej by było, w tej budzie nie mam przyjaciół!
- A Monica?
-No dobra, jedna przyjaciółka. Chyba najlepsza jaką w życiu miałam.
-Oj tam, przesadzasz.
     * * * * * * * * * * * * 
-Dzięki mamo za kolacje! -krzyknęłam z mojego pokoju. Lecz, o dziwo, nikt mi nie odpowiedział.-Mamo!- powtórzyłam. Znowu cisza.
-Ja pierdziele, co ty tam robisz kobieto?!
Poszłam w stronę kuchni. Czemu tu jest tak cicho? Nagle weszłam do kuchni.
-O kurwa mamo!! - krzyknęłam widząc moją mamę w kałuży krwi.